Niegdyś ulica Węgierska, dziś Jagiellońska, to bez wątpienia najbardziej reprezentatywna z ulic Nowego Sącza. Przez wieki stanowiła bowiem najważniejszą arterię komunikacyjną w mieście, wyznaczając główny szlak handlowy z Węgrami. Dzisiaj to ulica – deptak, mająca służyć jako miejsce, w którym rodzi się miejskie życie. Jeżeli pójdziesz tam po godzinie 17, możesz niestety się wielce rozczarować, jak na wielu innych podobnych ulicach w Polskich miastach. Dlaczego tak się dzieje, że ulice o ogromnym potencjale umierają tak łatwo?
Tragedia, która wyszła na dobre
W 1894 roku wybuchł wielki pożar Nowego Sącza, który już na zawsze zmienił jego oblicze i dał początek ulicy Jagiellońskiej takiej, jaką znamy dzisiaj. Zabroniono tu budowy parterowych domów przeznaczając działki na wyższe i zdecydowanie bardziej atrakcyjne kamienice. Wprowadzono oświetlenie, kanalizację i chodniki, by mieszkańcy mogli wreszcie przechadzać się swobodnie nie brudząc swoich butów w błocie. Kolejni burmistrzowie i mieszkańcy wspólnymi siłami sprawili, że ulica Jagiellońska stała się niezwykle prestiżowa. Każdy chciał mieć tu swój zakład, powstawały więc tu sklepy i zakłady z najlepszą galanetrią, stylowym fajansem, czy znakomitymi wyrobami cukierniczymi.
Tu bank, tam bank…
Dzisiaj idąc Jagiellońską nie miniesz wielu miejsc, które przyciągnęłyby na dłużej mieszkańców. Zdecydowanie królują banki – na 300 metrowym odcinku jest ich co najmniej 5. To dużo. Bardzo dużo, jak na ulicę, która powinna obfitować w restauracje, puby i ciekawe sklepy. W małych i średnich miastach w Polsce brakuje kultury wychodzenia „na miasto”. Na ulice wychodzi się tam zazwyczaj po coś, rzadko wychodzi się dla samego wychodzenia, by pobyć wśród ludzi, poobserwować, jak miasto żyje i zmienia się. Trochę inaczej jest z młodymi ludźmi, studentami. Oni jednak wychodzą na miasto tylko wieczorami, w weekendy i wakacje. Kto utrzyma te miejsca przez pzostały czas?
Te nieszczęsne galerie
Odkąd w Nowym Sączu pojawiły się aż trzy galerie handlowe, ulica wyraźnie zamarła. Mieszkańcy zachłyśnięci konsumpcją wolą zebrać całą rodzinę, wsiąść w samochód, spędzić w galerii cały dzień i później zapakować do tego samochodu zakupy na cały tydzień. Tak jest wygodniej. Nie trzeba martwić się o miejsce parkingowe, pogodę i duże odległości między punktami. Jakie sklepy mogłyby zatem znaleźć się na Jagiellońskiej w dobie wielkich galerii? Te luksusowe. Ładne sklepy markowe, niekoniecznie te najdroższe. Wystarczy spojrzeć na deptaki włoskich miasteczek. W Sączu jednak problemem jest to, że mało kogo na nie stać. Rozwarstwienie społeczne jest tu bardzo duże. Ci bogaci jeżdżą na zakupy do Krakowa, a biedniejsi muszą zaspokoić się niedrogimi sklepami sieciowymi. Prawie nie ma tu klasy średniej.
Ulica handlowa – relikt przeszłości?
Bardzo dobrze, że zabroniono parkować samochodom na okolicznych uliczkach, jednak miasto, zabierając ludziom taką możlwiość, powinno dać im coś w zamian. W okolicy Starego Miasta, po obu stronach wyniesienia, na którym jest usytuowane, są miejsca na zorganizowane, dobrze skomunikowane parkingi. Właściciele kamienic powinni natomiast zastanowić się, czy warto pobierać tak wysokie czynsze, w sytuacji, gdy niedługo prawdopodobnie nie będzie komu wynajmować lokali. To czynsze stanowią zazwyczaj barierę nie do przeskoczenia dla przedsiębiorców, zwłaszcza młodych, chcących otworzyć tam nowy pub lub restaurację.
Przestrzenie publiczne są miastu potrzebne, by ludziom dobrze żyło się w mieście. Stare handlowe ulice są wizytówką miasta i decydują o wrażeniu, jakie miasto po sobie pozostawia w świadomości turystów. Mieszkańcy za to łatwiej utożsamiaja się z miejscem estetycznym i przyjaznym. Miasta powinny więc szczególnie zadbać o to, by ulice handlowe przestały wreszcie umierać.
A Ty wolisz robić zakupy w galerii, czy na ulicy?